W plecy mieliśmy więc połowę sezonu. Z powodu panującej pandemii w tym roku na Korfu przyleciało o 80% turystów mniej, w porównaniu do lata ubiegłego. Na wyspie mówi się, że sytuację uratowali Brytyjczycy i właśnie… Polacy, których w porównaniu do innych narodowości od początku sezonu, do końca września, było naprawdę
Jesień 2023. W najnowszym numerze czasopisma „Kalimera” przeczytasz: o świętach i ważnych dniach w Grecji jesienią. o tym, jakie są plusy i minusy odwiedzenia Grecji jesienią. o biegu maratońskim, jego historii, pierwszym zwycięzcy i ciekawostkach z nim związanych. o wyjątkowym festiwalu pistacji. o o pogrzebie w Grecji i o tym
Według oficjalnych, prawdopodobnie zaniżonych danych rządowych stopa inflacji wzrosła w maju br. do 73,50%, a według niezależnych szacunków – nawet do 160,76%. Polityka Erdoğana jest popierana przez koalicyjną Partię Ruchu Nacjonalistycznego (MHP). Lider tego ugrupowania uważa, że Szwecja jest ośrodkiem „separatystycznego
Domyślam się, że przed wakacjami w Grecji, w Szwecji, w Hiszpanii czy w innych egzotycznych miejscach mało kto myśli o ćwiczeniach z włoskiego, ale "zawieszam" parę ciekawych ćwiczeń na czas przeszły, który z obecnym jeszcze II rokiem zaczęliśmy poznawać.
R jak Religia w Szwecji. Gabi 15.1.16. [ " Pójdę do piekła według każdej religii. " ] Szwedzkie podejście do religii zawsze wydawało mi się bardzo ciekawe. Z jednej strony Szwecja to jeden z najbardziej świeckich krajów w Europie. Z drugiej - prawie 70% Szwedów wciąż należy do Svenska Kyrkan (Kościoła Szwecji) według jego strony.
Jak nazywa się kawałek ceramiki ze starożytnej Grecji. 19 sierpnia, 2023 18 sierpnia, 2023 przez Velma Lee. Streszczenie Zamkn
odYYhid. Gullholmen Gullholmen, typowa szwedzka wyspa położona na zachodnim wybrzeżu kraju. Rozwinęła się bardzo dzięki rybołówstwu w okresie obecności dużych ławic śledzi. Ściągała wtedy mieszkańców, którzy korzystając z obowiązującego na terenie wyspy prawa mogli sobie „brać” kawałek ziemi na własność i się budować. Dlatego też jest tam dosyć ciasno, bo zabudowania stoją jedno przy drugim, nieraz zachodząc na siebie dachami. Wraz ze spadkiem ilości śledzia w tamtejszych wodach zmniejszała się ilość mieszkańców, którzy przenosili się w inne rejony Szwecji. Obecnie stałych mieszkańców wyspy jest niewielu, bo około 100-120. Z kolei latem jest tu tłoczno jak we Władysławowie. Bo zjeżdżają się na Gullholmen Szwedzi, którzy swój miesięczny urlop zamiast w Egipcie wolą spędzić w swoim kraju. I wcale im się nie dziwię, bo szwedzkie wybrzeże jest urocze, klimat przyjazny (nie musisz się z duchoty chować w klimatyzowanym pokoju, tylko cały dzień możesz spędzać na skałach muskany morską bryzą), kawę w kawiarniach podają po szwedzku (mocną, z ekspresu przelewowego, z dolewką w cenie), bułeczki cynamonowe są na wyciągnięcie ręki a w ramach dziennej dawki ruchu można wskoczyć na swoją żaglówkę i zrobić rundkę po archipelagu. Gullholmen Gullholmen to wyspa, na której obserwować możemy „szwedzkość”, bo na wyspie wypoczywają tylko rodowici Szwedzi. Nie ma tu Arabów (tak powszechnie obecnych chociażby w Göteborgu), nie ma czarnoskórych, a obywatele ze wschodniej Europy pojawiają się pewnie tylko po to by odmalować jakiś dom od czasu do czasu. Jest za to typowy klimat nadmorskich szwedzkich wysepek, do których dostajemy się promem zostawiając auto na stałym lądzie. Jest jedna główna promenada, wzdłuż której usytuowane są kawiarnie i restauracje serwujące krewetkowe kanapki i homary. Są budki z jednymi z najlepszych lodów świata, o porcjach potrójnie większych niż w Polsce. Są małe sklepiki z ubraniami w stylu żeglarskim i marynistycznymi pamiątkami. Na Gullholmen była też mała dziewczynka, która otworzyła punkt sprzedaży lemoniady nie zapominając przy okazji o marketingu (po całej wyspie rozwiesiła kartki z ręcznie wypisaną informacją, gdzie dostaniemy najlepszą lemoniadę i truskawki 🙂 ). Stenstuga Jako jedna z najstarszych rybackich wiosek w Szwecji, nie zapominając o swojej historii, Gullholmen udostępniło turystom też kilka zabytków – najstarszy dom na wyspie Stenstuga (otwarty tylko dwa dni w tygodniu, kiedy my tam byliśmy akurat był zamknięty), Skepparhuset (Skipper’s House) z XIX w., czy kilka muzeów. Ja na wyspach najbardziej lubię wędrówki po skałach od strony otwartego morza i urocze czerwone domki na łódki. Na Gullholmen urzekły mnie dodatkowo stare czerwone magazyny usytuowane wzdłuż wybrzeża, obecnie przerobione na hotele, domki letniskowe i kawiarnie, przed którymi wylegiwali się odpoczywający na wyspie Szwedzi. Moje umiłowanie do tej rybackiej skandynawskiej architektury zostało jeszcze wzmocnione… Gullhomen może być doskonałą propozycją na jednodniową wycieczkę z Göteborga. Żeby się tutaj dostać najlepiej jest wynająć auto. Dojazd z Göteborga trasą E6 w kierunku północnym od miasta, przez wyspy Tjörn i Orust. Następnie ok. 10 minut promem z Tuvesvik – auto zostawiamy na parkingu, na prom wchodzimy pieszo. Wyspę zwiedza się pieszo. Najlepiej zagubić się pomiędzy domami, wędrować bez celu, by wreszcie dotrzeć na skały nad samym morzem. Na Gullholmen na turystów czekają: Stenstuga – dom z XIX wieku Skepparhuset (Skipper’s House) kościół Gullholmens Kyrka
5 sierpnia 2017 Około 16-tej dopływamy do Bodo (z Lofotów). Robimy zakupy w tanim sklepie Bunnpris. Zakupy to może dużo powiedziane, bo kupujemy tylko chleb (cena 7 koron - ok. 3 zł - i całkiem smaczny) i ketchup (cena za 530 ml - ok. 5 zł - bardzo smaczny). Zestawy obiadowe i dodatki do kanapek wieziemy ze sobą z Polski. W Bodo wjeżdżamy na Szlak Wybrzeża (Kystriksveien), który prowadzi z Bodo na południe do Steinkjer. Jest to jedna z najbardziej malowniczych tras samochodowych na świecie. Trasa o długości 650 km prowadzi wzdłuż wybrzeża, które pocięte jest malowniczymi fiordami. Na całej trasie znajduje się 6 dłuższych lub krótszych przepraw promowych (od 10 do 60 min). Podczas przejazdu nie warto się spieszyć, bo wzdłuż drogi rozciągają się przepiękne widoki. Po przejechaniu 40 km od Bodo spontanicznie zatrzymujemy się na małym parkingu przy drodze (GPS Przechodzimy przez mały zagajnik i naszym oczom ukazuje się widok jak z pocztówki - na cudowne wzgórza i szczyty. Spacerujemy po chropowatych skałach, które mają rewelacyjną przyczepność i żałujemy, że nie możemy się dłużej tutaj poszwendać. Przy drodze czekają na nas kolejne atrakcje i piękne krajobrazy... Przejazd przez wystające z morza góry umożliwiają nam wydrążone w nich tunele. Za długim tunelem, liczącym ponad 7 km i przebiegającym pod ramieniem lodowca Svartisen znajdujemy nocleg (GPS Zjeżdżamy z trasy. Po 300 m szutrowa droga kończy się polanką, na której parkuje już jeden kamper, ale miejsca jest tutaj wystarczająco. Rozbijamy namiot i schodzimy do brzegu fiordu, żeby w pięknych okolicznościach przyrody zjeść kolację :-) 6 sierpnia 2017 r. Wstajemy wcześnie, bo dzisiaj przed nami spory kawałek drogi i kilka przepraw promowych, które też zajmują trochę czasu. Przede wszystkim trzeba być w porcie nieco wcześniej, żeby nie okazało się, że nasz samochód już się nie zmieści na prom... Z drogi widzimy lodowiec Svartisen,pod którym spaliśmy. Jest to drugi co do wielkości lodowiec Norwegii. Do pierwszej przeprawy mam 23 km. Z Foroy do Agskardet płyniemy zaledwie 10 minut . Do następnego promu w miejscowości Jektvik jedziemy 28 km. Pogoda nam dopisuje i rozkoszujemy się pustą drogą i widokami. Prom z Jektvik do Kilboghamn płynie 60 minut. Rozsiadamy się na krzesłach na górnym pokładzie i czekamy na sygnał syreny okrętowej, który oznajmi nam, że mijamy koło podbiegunowe. Na brzegu widzimy symboliczny stalowy globus. Mijamy go z nostalgią. Czujemy, że opuszczamy powoli daleką północ... Przypominamy sobie radość, jaka towarzyszyła nam podczas przekraczania koła podbiegunowego w Szwecji w drodze na Nordkapp (czyt. tutaj) Zjeżdżamy z promu w miejscowości Kilboghamn. Do następnej przeprawy mamy 90 km i tylko trochę ponad dwie godziny na pokonanie tej odległości. To bardzo mało, bo wkoło tyle pięknych miejsc, gdzie warto się zatrzymać... Wsiadamy na prom w miejscowości Nesna i 25 minut płyniemy na drugą stronę fiordu - do Levang. Imponujący mostem o długości 1065 m przejeżdżamy na wyspę Alsta, gdzie mamy zaplanowany dwudniowy trekking na masyw górski Siedem Sióstr (De Syv Sostre). Cieszymy się, że udało nam się zdążyć na wszystkie promy. Jest godzina 17. Pogoda wymarzona. Zjadamy obiad i pakujemy plecaki na wyjście w góry. Opis wędrówki po pięknym masywie Siedmiu Sióstr już w następnym poście ;-) Informacje praktyczne: - parking przy wyjściu na malownicze pagórki niedaleko Bodo ( - nocleg na polance pod lodowcem ( - koszt promów (za 4 osoby i samochód) - Foroy do Agskardet (210 koron/ok. 95 zł) - Jektvik do Kilboghamn (387 koron/ok. 176 zł) - Nesna do Levang (241 koron/ok. 110zł)
Czy są jeszcze na świecie miejsca w których nie ma fabryk, nie ma pędzących samochodów, krzyku, pisku i hałasu, ale jest świeże powietrze, cisza, spokój i śpiew ptaków… Zapewne jest ich wiele, o których nawet nam się nie śniło i nie marzyło… I jednym z takich miejsc jest Gołdap… Małe miasto na końcu świata… Mała miejscowość tuż przy samej granicy z Obwodem Kaliningradzkim, co nadaje mu typowo pograniczny urok z mieszaną kulturą polską i rosyjską. To małe miasto na samym końcu kraju to miejscowość uzdrowiskowa w województwie warmińsko-mazurskim w północno-wschodniej Polsce, która niegdyś była historyczną krainą zwaną Mniejszą Litwą. Miasto leży w powiecie gołdapskim i jest siedzibą gminy miejsko-wiejskiej. Stoi nad Gołdapem pomiędzy Wzgórzami Szeskimi, a Puszczą zostało założone w 1565 roku przez księcia Albrechta przy granicy z Litwą w celu wzmocnienia tego regionu Prus Wschodnich. Prawa miejskie zostały nadane w 1570 r. Niestety miasto ucierpiało najpierw z rąk króla Zygmunta Augusta w 1623 r., kiedy to zniszczeniu uległy wszystkie budynki, z wyjątkiem ratusza. Kolejną klęską, która doprowadziła do niemal całkowitego wyludnienia miasta, była zaraza, która wybuchła w 1625 r. Pod koniec XIX wieku zaczyna przyciągać uwagę atrakcyjność geograficzna i przyrodnicza okolic Gołdapi, a Puszcza Romincka staje się ulubionym terenem łowieckim cesarza Wilhelma II. Po ponownym zniszczeniu w czasie Wielkiej Wojny miasto Gołdap i jego okolice zaczęły ponownie rozwijać się gospodarczo. Przedłużono linię kolejową, zelektryfikowano miasto i zainstalowano system kanalizacji w latach 20-tych. W czasie II wojny światowej miasto regularnie przechodziło z rąk do rąk i było ważnym punktem strategicznym zarówno dla armii niemieckiej, jak i rosyjskiej na różnych etapach niemal zapomniany przez Boga i ludzi znany jest przede wszystkim jako ośrodek narciarski i SPA. Dodatkowo można odwiedzić tutaj miejsca i atrakcje takie jak: Mini tężnie i SPA medyczne z Pijalnią Wody Mineralnej i Leczniczej „Zdrój”Tężnie słyną z dobrego wpływu na układ oddechowy człowieka i są polecane osobom po chorobach płuc w ramach rehabilitacji. Słona woda spływająca po ścianach sprawia, że powietrze wokół jest pełne jodu, tak jak to, którym możemy oddychać spacerując nad brzegiem morza. Dziś miasto ma status nizinnego uzdrowiska, które zostało przyznane w 2000 roku i jako uzdrowisko klimatyczno-błotne oferuje leczenie schorzeń układu ruchu oraz niektórych chorób reumatycznych, oddechowych i ginekologicznych. Zabiegi dostępne są również w przypadkach otyłości, osteoporozy, trudno gojących się ran i odleżyn, cukrzycy i różnych schorzeniach skóry. Stosowane w uzdrowisku borowiny wydobywane są w okolicach wsi Niedrzwica, a lokalny klimat charakteryzuje się średnio pobudzającym lasem nizinnym, który łagodzony jest przez duże połacie lasów, które otaczają region. Myślę, że to dobre miejsce na relaks, naładowanie baterii i cieszenie się czasem z najbliższymi lub sam na sam z dobrą ciśnień… Ten, prawie 47-metrowy obiekt zbudowany został w 1905 roku przez gdańskie przedsiębiorstwo atrakcja jest wizytówką miasta i jak wiele innych jest czynna tylko w okresie letnim (maj – wrzesień)Jest to stara wieża ciśnień z 1900 roku, która do 1996 roku dostarczała mieszkańcom bieżącą wodę. Odnowiona w 2009 roku jest zabytkiem architektury z panoramicznym punktem widokowym na szczycie, przytulną kawiarnią i muzeum. Gołdapska wieża jest w znakomitym stanie i stanowi wspaniały przykład wykorzystania i dbałości o zabytek techniki. Wodociągowa wieża ciśnień mieszcząca się w samym sercu miasta Gołdap to jeden z obiektów, który przetrwał lata wojny…Piękna Góra na której mieści się obrotowa kawiarnia to także centrum konferencyjne. Z pełnym wyposażeniem, klimatyzowaną salą, ładnymi widokami i smacznymi deserami. Sama gór ma 272 m nie należy do najwyższych szczytów w Polsce, ale widoki z niej są jedna z ładniejszych na tym terenie. Oprócz walorów uzdrowiskowych i krajobrazowych Gołdap posiada idealne warunki do rekreacji i wypoczynku przez cały rok. Ponadto w okolicach Gołdapi znajduje się 170 km malowniczych tras rowerowych. Stacja narciarska na Pięknej Górze słynie z wyjątkowej obrotowej kawiarni na szczycie, wyciągu krzesełkowego oraz dwóch kilometrów sztucznie naśnieżanych i oświetlonych tras narciarskich. Działa tu profesjonalna szkoła narciarska i snowboardowa, wyciąg orczykowy, tor saneczkowy i park. Najciekawsze atrakcje miasta Gołdap i jego okolicy…Sama Gołdap nie jest może atrakcyjna i popularna ale atrakcje jakie są w pobliżu miasta zdecydowanie tak… Pierwsza i chyba najbardziej popularna atrakcja to Stańczyki i dwa największe wiadukty na opuszczone wiadukty należą do największych mostów w dwa ogromne wiadukty zaprojektowane przez włoskich architektów znajdują się w pobliżu małej polskiej wsi, otoczone lasem dziś są już nie Stańczyków należą do największych mostów w Polsce. Te „olbrzymy” z betonu zbrojonego rozciągają się na prawie 600 stóp długości, mają 120 stóp wysokości i szczycą się łukami, które mają prawie 50 stóp mosty zostały zbudowane w XX wieku; północna w latach 1912-1914 i południowa w latach 1923-1926. Pełniły funkcję wiaduktów kolejowych łączących miasta Gołdap i czasie II wojny światowej przez wiadukty znajdujące się na terenie będącym wówczas częścią Niemiec pociągi przewoziły zarówno materiały wojskowe, budowlane, jak i pasażerów. Ale po zakończeniu wojny Armia Radziecka rozebrała tory kolejowe, czyniąc mosty bezużytecznymi. Do 2001 roku opuszczone wiadukty służyły skoczkom na bungee. W 2003 roku obiekty zostały sprzedane prywatnemu przedsiębiorcy. Odwiedzający mogą teraz odwiedzić mosty (za niewielką opłatą), aby z bliska przyjrzeć się tym wysokim niedalekiej odległości, dosłownie po drugiej stronie wiejskiej drogi od Mostów w Stańczykach znajduje się wysoka na 34 metry futurystyczna wieża widokowa, z której dostrzeżesz przepiękną okolicę. Przez swój ośmioboczny kształt, stała się jedną z najbardziej charakterystycznych atrakcji turystycznych Stańczyk. A w słoneczny dzień widoki są naprawdę obłędne… Takie nasze polskie, mazurskie… Warto się tam wdrapać i popatrzeć na okolice, pooddychać zwierzym i czystym powietrzem…Kolejna atrakcja godna uwagi o której mało kto wie jest Piramida w Rpie…Osobliwe mauzoleum rodowe zbudowane przez niemieckiego szlachcica zafascynowanego zamykasz oczy i wyobrażasz sobie mumie leżące w piramidach, prawdopodobnie pierwszą rzeczą, która przychodzi ci na myśl, jest starożytny Egipt. Ale po wizycie w tej dziwnej i niejasnej piramidzie w północno-wschodniej polskiej wsi Rapa, możesz znaleźć dobry powód, aby zastąpić ten znoszony wizerunek nowym, znacznie mniej Rapa została zbudowana przez Friedricha Heinricha Fahrenheita (pisanego również jako Fahrenheid), ważnego urzędnika i szlachcica Cesarskich Prus Wschodnich, który był także zapalonym kolekcjonerem sztuki i podróżnikiem po świecie. Pochłonięty współczesną fascynacją starożytnym Egiptem, popadł w obsesję na punkcie mumifikacji i wierzeń faraonów o życiu pozagrobowym. Słynny grobowiec rodziny Farenheit znajduje się w miejscowości Rapa niedaleko Bań Mazurskich (9km), tuż przy granicy z i okolice słyną jeszcze z czegoś… czegoś bardzo dobrego, a mianowicie regionalnej kuchni polsko-rosyjsko-litewskiej… A co z takiego połączenia wychodzi… najlepsze na świecie kartacze… To właśnie tam zjecie pyszne kartacze, pyzy lub cepeliny… Nazw jest kilka ale w karcie widnieją jako kartacze. Nas kierowano do słynnej restauracji Matrjoszka, w której to właśnie można zjeść te pyszne kartacze, ale my delektowaliśmy się słynnymi kartaczami w Barze „Młyn” w Baniach Mazurskich. Słynny kartacz zwany też cepelinem lub pyzą jest wielki jak pięść, a robi się go z surowych tartych ziemniaków, czemu zawdzięcza szarawy kolor i nadziewa mielonym mięsem. Tego miejsca nie można i jego okolice dla nas mieszkających w pobliżu to „koniec świata” i nie tylko takie określenia padają w stronę tego miasta i jak i całego regionu przy granicy z Rosją. Ale jedno trzeba powiedzieć, Gołdap to miasto zdrowego i spokojnego życia…W Gołdapi odetchnie się swobodnie najczystszym powietrzem w Polsce… To właśnie w Gołdapi i okolicach będzie cudowny urlop dla małych i dużych… i nie tylko latem ale i zimą… Przepiękne położenie miasta w pobliżu Puszczy Romionckiej i Jeziora Gołdap są gwarancją wypoczynku, z dala od miejskiego zgiełku. Lasy są doskonałym miejscem spacerówi wypraw rowerowych…PODOBNE POSTY:
MIEJSCE, W KTÓRYM W JEDNEJ CHWILI PRZENIESIESZ SIĘ DO GRECJI... TYLKO WE WROCŁAWIU! Od jakiegoś roku te miejsce jest moim ulubionym jeśli chodzi o greckie jedzenie i grecki klimat. Restauracja GRECO mieści się w samym sercu wrocławskiego Rynku i świetnie oddaje to co w greckim menu najlepsze. Kiedy ostatnio przyjechała do mnie przyjaciółka z Paryża, z którą spędziłam kilka miesięcy w Grecji (pracowite bogate kulinarnie wakacje) postanowiłam zabrać ją do tej Restauracji. Naprawdę tutaj naprawdę czuję się jak w Grecji.... nawet gdy za oknem taka pogoda jak dzisiaj. Wszystko za sprawą dobrego jedzenia, mojej ulubionej greckiej muzyki, a przede wszystkim oryginalnej greckiej herbaty i pysznego wina. Po tym całym czasie jaki spędziłam w Grecji poznając kulturę, miejscowe restauracyjki i knajpki. Kto był w Grecji wie o czym mówię - niepowtarzalne smaki i aromaty greckiej kuchni. Ciężko znaleźć miejsce, w którym jedzenie jest podane bardzo podobnie jak w kraju, gdzie się kuchnię poznało. Ja miałam okazję pracować w kuchni w greckiej Tavernie. Podstawia kuchni greckiej: moussaka, sałatka grecka, souvlaki.... W Restauracji GRECO napijemy się greckiej herbaty, wina, ale przede wszystkim zjemy oryginalną pitę grecką. Oryginalna grecka herbata liściasta rosnąca na zboczach gór... wyśmienita! Co składa się na oryginalną pitę grecką? : chleb pita (nikt go nie piecze w Grecji jak się dowiedziałam od rodowitych Greków - kupuje się ten chlebek), mięso, pomidory z cebulą, tzatziki oraz frytki! Często w przydrożny kebabowniach czy małych knajpkach można uraczyć pitę grecką - ale one przeważnie nie mają nic wspólnego z greckimi przysmakami. A oto prawdziwa pita grecka. Frytki już wyjedzone przepraszam! Restauracja GRECO Wrocław, Rynek 15, Urokliwe wnętrze .... Planujesz odwiedzić Wrocław?! Kochasz Grecję? Musisz tutaj zajrzeć koniecznie!
W 1906 roku małżeństwo szwedzkich artystów Olga i Carl Milles kupili kawałek ziemi na wyspie Lidingö. Chcieli na położonej na skarpie działce wybudować dom z pracowniami. W 1908 roku dom nadawał się do zamieszkania. W późniejszych latach dom wciąż będzie przebudowywany. Z powodu problemów z płucami Carla (jako rzeźbiarz wdychał kamienny pył) w roku 1911 stworzono pracownię rzeźb na świeżym powietrzu. W latach 20 tych Carl stał się bardzo popularnym rzeźbiarzem. Dzięki sporemu zainteresowaniu i dopływowi gotówki rzeźbiarz kupił sąsiednią działkę i wybudował kolejne studio. W roku 1936 utworzono fundację Carla i Olgi Milles – Lidingöhem i oddali swój dom z całym terenem państwu szwedzkiemu. W 1950 roku rozpoczęto budowę dolnego tarasu na którym miały stanąć repliki rzeźb i fontanny przywiezione z USA przez artystyczną parę oraz nowego domu. Carl Milles jest obecnie najbardziej znanym szwedzkim rzeźbiarzem. Jego rzeźby można znaleźć praktycznie na całym świecie. Jest tak dlatego, że fundacja sprzedaje odlewy oryginalnych rzeźb tzn. sprzedaje oryginalne kopie (jeżeli tak to można nazwać). Z tego też utrzymywane jest muzeum Millesa. Ogród zwiedzającym udostępniono pod koniec lat 30 tych. Carl umiera w 1955 roku w swoim domu w Millesgården. Po jego śmierci jego żona – Olga wraca do rodzinnej Austrii gdzie umiera w roku 1967. Olga Milles (Granner) była malarką. Urodziła się w austriackim Graz skąd wyjechała na studia do Monachium i Paryża. W stolicy Francji poznała swojego przyszłego męża – Carla Milles. W 1905 roku byli już małżeństwem. Olga była bardzo utalentowaną portrecistką która już wieku 15 lat tworzyła zachwycające prace. Niestety po wyjściu za mąż jakby przygasła – już tyle nie malowała co wcześniej. Olga była bardzo krytyczna jeżeli chodzi o swoje prace i prawdopodobnie wiele zniszczyła bo pomimo tego, że malowała to nie ma zbyt wielu portretów jej autorstwa. Olga zdaje się też, że nie darzyła zbyt wielkim uczuciem Millesgården. Nie interesowała się jakoś szczególnie urządzaniem domu. Wykonała jedynie podłogi w jednym pokoju, korytarzu i malunki na kredensie w małej jadalni. Co ciekawe małżeństwo tylko raz współpracowało przy projekcie rzeźby Gustawa Wazy który obecnie stoi w Nordiska Museet. Malarka bardzo często jeździła do swoich rodziców w Graz – chyba tęskniła za swoją ojczyzną. Małżeństwo Olgi i Carla było małżeństwem w którym jedno i drugie miało sporo swobody. Prawdopodobnie brak potomstwa wpłynął na ich decyzję o przekazaniu swojej posiadłości państwu. Millesgården to niesamowite miejsce które naprawdę warto odwiedzić. Rześby stojące dosłownie wszędzie robią ogromne wrażenie. Millesgården posiada świetnie zaopatrzony sklepik w kórym można zakupić również przedmioty z aktualnej wystawy czasowej. Ma też swoją restaurację w której można coś zjeść albo napić się kawy.
kawałek grecji w szwecji