Najman po walce zamieścił na swoim kanale YouTube nagranie, w którym przyznał, że tylko jeden z jego rywali był tak silny jak „Misiek z Nadarzyna”. Freak fighter wskazał Mariusza Pudzianowskiego, z którym zmierzył się na gali KSW w 2009 roku. Tamten pojedynek to jedno z najgłośniejszych starć w polskim MMA.
Karramba, właściwie Marcin Kitliński (ur. 23 września 1973 w Krakowie) – polski raper, autor tekstów, muzyk, kompozytor i multiinstrumentalista, a także producent muzyczny i
Interakcji: 263. Nie brakuje chętnych do zastąpienia kontuzjowanego Mirosława ”Miśka z Nadarzyna” Dąbrowskiego. Najpierw Nikola Milanović, a teraz Dariusz Kaźmierczuk. Trzeba jednak zaznaczyć, że Dąbrowski dalej pozostaje rywalem Marcina Najmana i próbuje się wykurować do piątego marca. Właśnie wtedy ma się odbyć MMA VIP 4
Poniżej przedstawiamy listę 13 książek, które proponujemy przeczytać po książce „Jednoosobowa mafia. Misiek z Nadarzyna”. Są to książki, które klienci wybierali przy okazji zakupu „Jednoosobowa mafia. Misiek z Nadarzyna” autorstwa Zbigniew Masternak, Mirosław Dąbrowski. N jak Niebezpieczny, książka wydana w 2022 roku.
Paweł M. "Misiek" pobity w Krakowie. Starł się z kibolem Cracovii. Kolejne problemy Pawła M. ps. "Misiek"!Jak poinformował dziennikarz wp.pl Szymon Jadczak, który od kilku lat zajmuje się
Karramba, właściwie Marcin Kitliński (ur. 23 września 1973 w Krakowie) – polski raper, autor tekstów, muzyk, kompozytor i multiinstrumentalista, a także producent muzyczny i inżynier dźwięku. Członek Akademii Fonograficznej ZPAV. Członek zespołów Brooklyn i PeWeX. Urodził się 23 września 1973 roku. Działalność artystyczną podjął w 1992 roku będąc członkiem zespołu
h7lS4C. 11 zatrzymanych kiboli Wisły Kraków to efekt akcji Centralnego Biura Śledczego i małopolskiego wydziału Prokuratury Krajowej. Dobra robota? Raczej nie, bo jednak nie ujęto osoby numer jeden w gangu czyli Pawła Michalskiego ps. Misiek. Kim jest "Misiek", jak wyglądała jego kibolska przeszłość oraz jego kryminalna działalność. O jego życiu, biznesie i związkach z klubem Wisła Kraków powstał w TVN reportaż Superwizjera Szymona Jadczaka."Misiek", czyli 39-letni Paweł Michalski archiwum Polska Press1979 r. "Misiek" urodzony w KrakowiePaweł Michalski ps. Misiek z bratem Krzysztofem ps. Młody Misiek wychowywali się w robotniczej rodzinie, ale ważną rolę pełniła w niej mieszkająca pod Krakowem babcia. Mają jeszcze siostrę o rok młodszą od Pawła, która na stałe mieszka we Włoszech, tam założyła swoją pewnym momencie Misiek, chłopak po zawodówce, stał się liderem kiboli Wisły Kraków, słynnych Sharksów. Średniego wzrostu, krótko ostrzyżony, odstające uszy, wada zgryzu. Amantem filmowym nie jest, ale na markowe ciuchy np. Hugo Bossa nie są mu obce. Chyba, że ubiera podkoszulek ze zdjęciem rekina niczym z filmu „Szczęki”. "Misiek" na przywódcęMoże o tym, że "Misiek" wyrósł na przywódcę zdecydowała jego nieustępliwość i charyzma. Na filmach ze stadionowych zadym widać, jak w białym, grubym golfie pierwszy rzuca się w wir walki i na lewo i prawo rozdaje ciosy. Z tamtych burzliwych czasów ma na nogach blizny po ranach ciętych na nogach, tatuaż na lewym ramieniu z wizerunkiem Wisły Kraków i kłopoty zdrowotne prawym barkiem, którym nie zaradziła nawet poważna do kolejnej stronySharksi, czyli bojówka Wisły, jest kierowana przez "Miśka" archiwum Polska Press1993 rok pierwsze wyczyny "Miśka"Mecz Wisła-Legia. Wisła przegrywa 6:0 i spada do drugiej ligi i wielu kibiców odwraca się od swoich ulubieńców. Wtedy "szalikowcy" byli bardzo związani z klubem, interesowali się piłką. Większość starszyzny uznała, że jak się robi takie wały, to nie chodzą na mecze. Na trybunach została zgraja małolatów, którymi nie miał kto pokierować. Zaczęli sami się organizować i uznali "Miśka" za swojego lidera. Nie zważał na niebezpieczeństwo. Słynął z tego, że na meczach piłkarskich był zawsze w pierwszym szeregu zadymiarzy. Nie bał się nikogo, a gdy raz w pociągu wracał do domu pobił policjanta, który chciał go do kolejnej stronyDino Baggio (Parma) zostawiał trafiony w głowę nożem rzuconym przez Miśka screen youtube1998 r. Parma - "Misiek" rzuca nożemO "Miśku" zrobiło się głośno 20 października 1998 r., gdy pojawił się na stadionie podczas meczu, jaki Wisła Kraków rozgrywała, w ramach pucharu UEFA, z włoską Parmą. W pewnej chwili Misiek rzucił nożem z trybun i trafił w głowę włoskiego piłkarza Dino Baggio. Incydent właściwie przeszedłby bez echa, ale gdy Włosi wrócili do Italii, nagłośnili całą sprawę przez media. Okazało się, że Baggio trafił do szpitala, gdzie założono mu 5 szwów. Międzynarodowe skutki zdarzenia były poważne, szczególnie dla Wisły. UEFA ukarała klub wykluczeniem z europejskich pucharów. Władze Wisły, by ratować reputację przeprosiły Włochów za incydent i ogłosiły, że wyznaczają 5 tys. zł nagrody za wskazanie sprawcy zranienia włoskiego piłkarza. Na pieniądze połasił się inny kibic, który wskazał na "Miśka", jako tego, który zranił Włocha nożem. Kibic stał się świadkiem incognito. Za Miśkiem ogłoszono list gończy. 19- latek przypadkiem wpadł w ręce policji w grudniu 1998 r. Okazało się, że dorabiał w jednym z burdeli jako ochroniarz i woził panienki do klientów. Zatrzymano go w czarnym BMW w centrum miasta. Wtedy zaoferował zatrzymującym go policjantom łapówkę 5 tys. zł. Ci Przyznaję się jedynie do rzucania kamieniami do policjantów na stadionie w Chorzowie w maju 1998 r. Kamieni tam było dużo, nie musiałem wcale rozbijać płyt chodnikowym- powiedział na sali rozpraw. W trakcie zamieszek na chorzowskim stadionie rannych zostało wówczas 52 funkcjonariuszy. Krakowski sąd wymierzył "Miśkowi" karę sześciu i pół roku pozbawienia wolności, choć prokurator domagał się kary o dwa lata wyższej. - Oskarżony nie wykazał w toku procesu ani żalu ani skruchy. Wcześniejsze kary nie odnosiły skutku wychowawczego, dlatego ta powinna być surowa. I taka jest - mówiła do kolejnej stronyObecnie "Misiek" ma 39 lat. W trakcie swojej "kariery" był kilkukrotnie zatrzymywany. archiwum Polska Press2007 r ustawka pod Wadowicami - "Misiek" uczestniczy w bójcePo wyjściu na wolność w 2007 r. Misiek uczestniczył w bójce pseudokibiców pod Hotelem Europejskim oraz w ustawce koło Wadowic. Już wcześniej jednak był znany w do kolejnej strony"Misiek" wielokrotnie trafiał na ławy sądowe archiwum Polska Press2010 r. samochody i zarzutyZarzut oszustwa i posługiwania się fałszywymi dokumentami postawiła krakowska prokuratura "Miśkowi". Zatrzymany został wczoraj w związku ze śledztwem dotyczącym wyłudzania samochodów z wypożyczalni. Paweł Michalski działał w kilkuosobowej szajce. Według prokuratury, dostarczał sfałszowane prawa jazdy i dowody osobiste swoim wspólnikom, którzy na ich podstawie wypożyczali auta warte od 25 do 100 tys. zł. Trzy z nich policji udało się odzyskać. Pięć innych jak dotąd przepadło bez wieści. Śledztwo zawieszono z uwagi na oczekiwanie na pomoc prawną z do kolejnej strony"Misiek" w przestępczy proceder wciągnął swojego młodszego brata archiwum Polska Press2011 r. Człowiek i zeznania "Miśka"W 2011 r. kibole Wisły zakatowali maczetami widłami Tomasza C. ps. Człowiek uznawanego za jednego z liderów bojówki Cracovii. Misiek zeznawał wtedy na procesie 11 oskarżonych o pobicie Tomasz C. – Nie znałem zabitego, nie wiem, czy się z nim kiedykolwiek zetknąłem – nie krył „Misiek” jako świadek. Sędzia pytała go co robił 17 stycznia 2011 r., gdy doszło do ataku na Tomasza C. "Misiek" zeznał, że był wtedy w hotelu w Zakopanem z rodziną i znajomymi. Potwierdził, że zna oskarżonych.– Jednych z meczów Wisły, innych wizerunki widział w internecie i gazetach, jednego pamięta z więzienia. – Coś złego dzieje się w mieście, to winny jest "Misiek", który 15 lat temu rzucił nożem we włoskiego piłkarza – ironizował Michalski. Przy okazji podał, że nie zjawił się na wcześniejszy termin rozprawy, bo został zatrzymany przez policjantów w nieoznakowanym radiowozie. Sąd z tego powodu anulował mu karę grzywny, bo uznał, że usprawiedliwił swoją nieobecność. Pytany odpowiedział, że nie słyszał, by był jakiś przywódca pseudokibiców Wisły. – Na stadionach kluby mają swoje stowarzyszenia kibiców, które mają swoich prezesów i statut zatwierdzony w sądzie - "Człowieka" - świadek "Misiek" mówił, że nie znał Tomasza do kolejnej stronyMiędzy innymi z jego powodu skończyła się "zgoda" z Lechią Gdańsk archiwum Polska Press2013 r. "Misiek" kradnie maczetyW 2013 r. Misiak dał o sobie znać, gdy z Tomaszem P. i Grzegorzem Z. ps. „Zielak” ukradł maczety ze sklepu w Modlniczce warte 441 zł. Cała trójka została za to skazana na kary po pięć miesięcy więzienia. Paweł M. przekonywał, że niczego nie Mam dobrą sytuację materialną, prowadzę własną działalność gospodarczą i nie potrzebuję kraść. To co zrobiliśmy to miał być głupi żart – mówił. Wcześniej rozkręcił na Wiśle Kraków siłownię White Star Power i sekcję Trenuj Sztuki Walki przy Towarzystwie Sportowym Wisła. Gdy z hipermarketu w Modlniczce z dwoma wspólnikami ukradł maczety za 400 zł prokurator prześwietlił jego majątek. Okazało się, że „Misiek” ma mieszkanie za 400 tys. zł, motorówkę za 100 tys. zł, skuter wodny za 40 tys. zł, motocykl za 20 tys. oraz zarobki około 10 tys. zł miesięcznie. Rozkręcił swoją firmę budowlaną i transportową. Podobnie o przestępstwie mówił oskarżony Tomasz P., on też prowadził firmę i „ma na życie dla siebie i rodziny”. Kraść nie musi. Tak samo jak trzeci z oskarżonych Grzegorz Z., karany za narkotyki menadżer w klubie. Tomasz P. był skazany w przeszłości na 10 lat więzienia za zabójstwo kibica Arki Gdynia. W marcu 2003 r. we Wrocławiu podczas ustawki kilkuset kiboli Tomasz P. zadał śmiertelny cios Mariuszowi B. „bez powodu, w amoku walki”. Warunkowo opuścił więzienie w 2010 r. ledwie po odbyciu połowy kary. Zobacz też: "Misiek", czyli kibol jedzie swoim porsche po maczety [ZDJĘCIA Z DERBÓW]Przejdź do kolejnej strony"Misiek" w przestępczy proceder wciągnął swojego młodszego brata archiwum Polska Press2017 r. "Młody Misiek" i SharksW latach 2013-2016 na Prądniku Czerwonym w Krakowie rządziła gang kiboli Wisły Kraków pod wodzą Krzysztofa M. ps. Młody Misiek. Za swoje wybryki poddał się karze 7 lat i 2 miesięcy więzienia. Drugi z liderów kibolskiej bojówki Sharks Patryk K. ps. Mietek znajdzie się za kratkami przez 7 lat. Obaj zapłacą też po 5 tys. zł właścicielom mieszkania przy ul. Dobrego Pasterza, które w 2014 r. podpalono na zlecenie tych oskarżonych. 6 tys. z tego samego powodu zapłaci ich wspólnik Bartłomiej S. Krzysztof M. miał w sumie 19 zarzutów, a drugi z liderów „Mietek” o 7 więcej: narkotyki: udział w gangu, zlecanie podpaleń, napadów i wymuszeń. Są twardzi nie przyznali się do winy. Śledczy zarzucali im obrót narkotykami o wartości około 400 tys. zł, czyli kokainą szacowaną na 198 tys. zł, mefedronem (50 tys. zł), konopiami (85 tys. zł) i pochodną amfetaminy (3300 zł).Zobacz też: Kraków. Krzysztof M. ps. "Młody Misiek" poddaje się karze 7 lat 2 miesięcy więzieniaPrzejdź do kolejnej stronySharksi, czyli bojówka Wisły, jest kierowana przez "Miśka" archiwum Polska Press2018 narkotyki i gang11 zatrzymanych kiboli Wisły Kraków to efekt akcji Centralnego Biura Śledczego i małopolskiego wydziału Prokuratury Krajowej. Robra robota? Raczej nie, bo jednak nie ujęto osoby numer jeden, czyli Pawła Michalskiego ps. Misiek. O tym, że w tej sprawie zawiodło rozpoznanie, albo realizacja samej akcji mówią anonimowo prokuratorzy od lat ścigający kiboli Wisły i Cracovii. Dziwią się, że ich koledzy z Prokuratury Krajowej przedstawiają sprawę jako jest „Misiek”? - Rozbito gang, to gdzie jest jego lider. Zwiał? Ukrył się? A może został przez kogoś ostrzeżony - zastanawiają się. Tym bardziej, że „Misiek” to powszechnie znana w mieście persona i łatwa do rozpoznania. Prokuratura Krajowa 21 maja komunikat z akcji zatytułowała „Zatrzymania członków krakowskiej mafii”. Nieoficjalnie wiadomo, że zarzuty dotyczą handlu ponad 20 kg narkotyków i działalności gangu od 2006 r. Pięć osób ma zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą. To oznacza, że oprócz lidera „Miśka” tworzyły coś na kształt zarządu w przestępczym biznesie, który na bieżąco nadzorował obrót marihuany, kokainy, amfetaminy oraz mefedronu. Śledczy podają, że kibole mieli specjalny sposób porozumiewania się, podzielili też miasto na sfery wpływów. Przykładowo za Nową Hutę i handel narkotykami odpowiadał Łukasz W. ps. Wiśnia . Grozi im do 15 lat więzienia,Z reportażu Szymona Jadczaka w ostatnim programie Superwizjer wynika, że Misiek zwyczajnie odleciał do Włoch rejsowym samolotem z Balic. Dwa dni przed wielką akcją CBŚ wymierzoną niego i jego gang. Policja podawała, że w akcji wzięło udział 1000 funkcjonariuszy. Prokuratura rozesłała dwa listy gończe, za osobami, których nie zatrzymano: Pawłem B. i za Miśkiem. Za kratki trafili za to Łukasz W. ps. Wiśnia, Maciej S. ps. Bakster i Piotr O. ps. Orzech. „Bakster” zasłynął trzy lata temu rozróbą w jednym z lokali w Zakopanem. Z kolei „Orzech” został skazany na udział w ustawce w Nowej Hucie. Z jego ręki zginął wtedy Jakub M. ps. Makos. Piotr O. za to usłyszał wyrok 6 lat więzienia. Czytaj także:Brutalny gang w Wiśle Kraków? Klub reaguje na zarzuty [FAKTY, POLEMIKI]Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...POCZTANie pamiętasz hasła?Stwórz kontoQUIZYMENUNewsyJak żyć?QuizySportLifestyleCiekawostkiWięcejZOBACZ TAKŻE:BiznesBudownictwoDawka dobrego newsaDietaFilmGryKobietaKuchniaLiteraturaLudzieMotoryzacjaPlotkiPolitykaPracaPrzepisyŚwiatTechnologiaTurystykaWydarzeniaZdrowieNajnowszeWróć naJAR| 14:33aktualizacja 11:45
Paweł M. "Misiek" w czarnej bluzie z białymi napisami. fot. PolskapressePodczas ostatnich derbów kibice Wisły byli wyjątkowo spokojni. Bo "Misiek" im tak kazał. Kim jest człowiek, który trzyma w ryzach grupę brutalnych chuliganów? - zastanawiają się Marta Paluch i Katarzyna M., pseudonim "Misiek". 34-letni kibol, były więzień, absolwent zawodówki ślusarskiej jeżdżący samochodami wartymi kilkaset tysięcy złotych. W zgodnej opinii policjantów i ludzi znających środowisko pseudokibiców: nieformalny herszt chuliganów Wisły. Człowiek, którego słowo może sprawić, że brutalna wojna toczona na ulicach Krakowa przez bandytów identyfikujących się z Wisłą i Cracovią pochłonie jeszcze więcej ofiar. Lub - że w końcu przestaną w niej ginąć ludzie. "Misiek" zaczął pojawiać się na stadionie już jako małolat. Konsekwentnie budował swoją pozycję. W bójkach pierwszy rzucał się w wir walki. Nie patrzył, czy reszta biegnie za nim. Wokół niego wyrosła grupa wiernych "żołnierzy". Dziś, gdy wielu czyha na jego życie, nie odstępują go. "Miśka" rzadko można spotkać samego. Dla bezpieczeństwa często zmienia adresy. Wybiera drogie, ekskluzywne, strzeżone "sharksów", jedną z najgroźniejszych bojówek pseudokibiców w Polsce. Jest brutalny, ale też bystry i cwany. Ma intuicję. I maczet na stuleciePo Krakowie chodzi taka plotka: na stulecie Wisły Misiek kupił małolatom sto maczet. Taki miał gest. I wcale nie jest to bardzo To jest megainteligentny psychol - śmieje się Mariusz, kibic Wisły. - Ma świra na punkcie klubu. Młode chłopaki są za nim. Życie by za niego oddali. Jak Misiek robił coś grubszego, jakiś wjazd na osiedle, to ktoś się za niego podkładał. Małolat przychodził na policję, brał akcję na siebie, a "Misiek" był czysty - dodaje Mariusz. Policjanci często podejrzewali go o różne przestępstwa, ale udowodnić udało się tylko kilka. Krakowskim śledczym "Misiek" jest znany od lat 90. Pierwszy wyrok usłyszał w 1997 r. Ale dopiero rok później stał się "sławny".Usłyszała o nim cała Polska. Podczas meczu Wisły z Parmą, jesienią, rzucił składanym nożem, tzw. motylkiem, w głowę włoskiego piłkarza Dino Baggio. Drużyna z Krakowa została wykluczona na rok z rozgrywek europejskich. Był to wielki cios dla Wisły, która zdobyła mistrzostwo Polski, a przez tę karę nie mogła wziąć udziału w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Misiek został za ten rzut skazany na 6,5 roku więzienia. Podobno to nie Baggio miał być celem, ale inny piłkarz, który sfaulował naszego zawodnika... W 2006 r. Paweł M. dostał wyrok łączny - siedem lat odsiadki za atak nożem i udział w zbiegowisku we krwiDo więzienia szedł już jako lider "Sharksów" - brutalnego, świetnie zorganizowanego gangu kiboli, który "Misiek" zaczął budować w latach 90. Wtedy "Sharksi" nie byli jeszcze groźni. Stopniowo, krok po kroku, zyskiwali pozycję. I złą sławę. - Wcześniej na Wiśle nie było zorganizowanej ekipy, hermetycznej grupy - mówi Wiktor, który zna "Miśka" z tamtych lat. - "Sharksi" wpasowali się w lukę pokoleniową, kiedy starsi zaczęli się wykruszać. Okazało się, że to właśnie te małolaty są zdolne iść na walkę z Cracovią, przeciwstawić się. A Cracovia używała noży, rządziła wtedy w mieście - opowiada. "Misiek" zdobył szacunek stadionowych bandytów dzięki swojej postawie podczas zadym. Po prostu był najbrutalniejszy. - Jeśli pytasz, czy "Misiek" jest psycholem, to tak, jest - przyznaje Remek z Olszy, który zna Pawła M. od dziecka. - Na zadymie bywało, że myślałem sobie "k..., ja p..., weźcie już gościa zostawcie", a "Misiek" z ekipą dalej katowali: kopali po głowie, brzuchu, do nieprzytomności. Nie miał skrupułów, żeby komuś tasakiem przyp... w akcja z Łodzi: "Sharksi" jadą na mecz, jest ich 25, wysiadają w Koluszkach. Biją młodych kibiców Widzewa, zabierają im szaliki. Za chwilę na stację wjeżdża kolejny pociąg. I wysiada z niego 70 kiboli łódzkiej drużyny. - Ubieramy te szaliki, podchodzimy do nich ze "sprzętem" i atak - opowiada Remek. - Tak musieliśmy ich lać, żeby ich rozp..., żeby już nam nie dali rady. Jednego gościa z Widzewa prawie oskalpowali. To znaczy nie zdjęli mu skóry, tylko tak mu p... kątownikiem w głowę, że aż mu się włosy podniosły. "Misiek" nawet na zadymie kontroluje sytuację. Nie wpada w Pamiętam, gdy na stadionie w Chorzowie "Misiek" lał się z policjantami - opowiada Michał, kolega z jego rodzinnej dzielnicy, Olszy. - "Sprzętu" nie dało się wnieść, więc pasem, kamieniami, deską. Sam też ryzykował, bo policja strzelała gumowymi kulami, gość od nas stracił oko. A "Misiek" szedł na pierwszy ogień. To dowodzi odwagi, nie?Szanuje pracę policji"Misiek" ma także inną twarz. Wpatrzeni w niego młodzi pseudokibice dali się ponieść jego charyzmie. - Ekipa Wisły to były chamy, jeden drugiemu robił pod górkę, wyśmiewał, dołki kopał, kozaczył, co to on nie jest - twierdzi Remek. - Gdy byłeś młody, nikt się z tobą nie liczył: "małolat wyp... z auta!". Misiek był inny, przyjacielski. Nikogo nie gnoił, nie dawał odczuć, że jest lepszy. Fajny z niego gość. Mariusz: - Spotkałem go kilka razy poza stadionem. Zawsze się witał: siema, co tam małolat, na meczu byłeś? Onieśmielony się czułem, że z nim gadam. Dla wielu to marzenie. Nie odbiło mu, jak innym, którzy osiągną sukces i udają, że nie poznają dawnych oficjalnych kontaktach ze stróżami prawa - pełna 2009 roku dostał zakaz stadionowy na dwa lata, na wszystkie mecze w Polsce. Policjanci przyznają, że za każdym razem stawiał się na komisariacie. - Spokojny, nie robił problemów - W kontaktach z nami był wyluzowany, żeby nie powiedzieć - wesoły. Pamiętam, że bez obciachu jeździł drogimi autami - audi Q7, bmw X6 bez prawa jazdy. Za każdym razem, gdy policjanci go legitymowali, płacił mandat. A zawsze dawali mu najwyższy, 500 zł. Nawet okiem nie mrugnął - mówi krakowski policjant. - Zachowywał się tak, jakby... nie tyle szanował pracę policjantów, ile przyjmował do wiadomości ich rolę i swoją. Poza tym, dla niego to nie była suma warta załamywania rąk - wierzyć deklaracjom składanym przez "Miśka" podczas śledztwa, firma, którą prowadzi, przynosi mu 10 tys. zł dochodu miesięcznie. Jakie są jego prawdziwe dochody i z jakich źródeł je czerpie? Policja ma podejrzenia, ale przez wiele lat nie zebrała dowodów, które pozwoliłyby postawić go przed sądem. - Zawsze był pewny siebie. Tak jakby wiedział, że będzie bezkarny - mówi jeden ze marcu 2011 roku "Misiek" został zatrzymany razem z czterema innymi osobami. Dostali zarzuty posługiwania się podrobionym dowodem osobistym i oszustw na szkodę wypożyczalni samochodów. - Obciążył go zeznaniami jeden z podejrzanych - informuje Mariusz Boroń, szef Prokuratury Rejonowej Kraków-Prądnik Biały. - Ostatecznie, wobec trzech z nich, w tym Pawła M. w czerwcu 2013 roku umorzono postępowanie. Człowiek, który obciążał Pawła M., stwierdził, że się pomylił - dodaje prokurator. Misiek miał również alibi. W czasie kradzieży był we Włoszech. Czasy dresów ma za sobąPaweł M. jest średniego wzrostu, masywny, muskularny. Jest częstym bywalcem siłowni. Odstające uszy, jasne oczy, ogolony na zero. Zwracają uwagę grube, mięsiste wargi, dolna jest wywinięta na ta postać zapakowana jest w drogie, markowe ubrania: eleganckie dżinsy, modne koszule, czarna skóra. Czasy dresów z trzema paskami dawno ma za "Miśka" może być myląca. Bo na pierwszy rzut oka nie wygląda na bystrzaka. - Gdy go pierwszy raz zobaczyłem, pomyślałem: duży człowiek z małym rozumkiem - mówi krakowski to pozory. Bo głowę "Misiek" ma nie od parady. - Gdyby nie był inteligentny, nie doszedłby do takiej pozycji. Może nie jest typem intelektualisty, ale jest bystry, zaradny. Ma intuicję - mówi Michał, kolega z dzielnicy. Dziwna wpadkaNa początku września policja znów zatrzymała "Miśka". Podjechał pod market budowlany białym porsche panamera. Z sześcioma tysiącami złotych w kieszeni. Wszedł z kolegami do sklepu i... wyniósł kilka karczowników (maczety do krzewów). Tłumaczył później, że chciał zrobić żart ochroniarzom. Ale w środowisku kiboli pojawiły się inne teorie. Że zależało mu na tym, żeby na jakiś czas zniknąć. Albo potrzebował alibi. Albo chciał skontaktować się z kimś w kryminale. Jedno jest pewne: to nie jest człowiek, który dałby się tak głupio złapać. Został wypuszczony, bo policjanci zatrzymali gotówkę, którą miał przy sobie na poczet przyszłej kary. W sobotę był na meczu Cracovia - Wisła. Wcześniej miał obiecać władzom Wisły, że derby przebiegną spokojnie. Słowa dotrzymał.*Imiona znajomych Miśka zostały zmienione.
Fot. YouTube „Arab” za pośrednictwem swoich social mediów zabrał głos po przegranej walce z Piotrem Szeligą. Wyjaśnił, czy dojdzie do rewanżu. Na gali FAME 13 był to pojedynek, któremu towarzyszyły największe emocje. Duży konflikt był również w starciu „Ferrari” vs „Polak”, jednak po całym zamieszaniu z odwoływaniem walki i zmianie formuły, kibice stracili zainteresowanie tym zestawieniem. Po pierwszej rundzie wydawało się, że „Arab” odniesie zwycięstwo, gdyż mocno rozbił swojego rywala i zaskoczył wielu swoimi silnymi lowkickami. W drugiej odsłonie niespodziewanie Piotr Szeliga wystrzelił potężny prawy, którym brutalnie znokautował przeciwnika. „Arab” zabrał głos po FAME 13 Jeszcze w oktagonie raper wyjaśnił, że porażka z Piotrem Szeligą, to jedynie wypadek przy pracy. Również w sieci można przeczytać masę komentarzy kibiców, którzy uważają, że nokaut na „Arabie”, to jedynie lucky punch. – Sportowo muszę mu oddać, że mimo mojej dominacji, trafił mnie. A tak osobiście, to ręki mu nie podaję i nie podam. Ubliżył mi. Myślę, żeby Szeli nie wyzywał innych ludzi, tylko rewanż robimy w MMA normalnie. Wypadek przy pracy, zdarza się – powiedział w oktagonie na gorąco. W nieco innym tonie wypowiedział się na chłodno już po gali. Nie jest przekonany, co do rewanżu, jednak jest świadomy, że w formule MMA będzie miał sporą przewagę nad Szeligą: – Czy będzie z nim rewanż? Nie wiem, ja jestem otwarty. Też w MMA to by było ku*wa śmierć na tysiąc sposobów. Nie, żebym jakoś specjalnie pajacował, bo przegrałem, to będę teraz pajacował. Myślę, że w MMA byłoby łatwo. W MMA miałbym łatwo po prostu. Osobiście to go nie lubiłem i go nie lubię. MMASHOTS (@MMASHOTS1) March 29, 2022 Źródło: Instagram Od lat prawdziwy fan piłki nożnej. Od 11 roku życia trenuję boks, który jest moim hobby. W wolnym czasie podróżuje. Ulubiony kierunek? Włochy i Francja, ale przede wszystkim uwielbiam wspinaczkę górską i polskie Tatry.
Dziewczynkę znaleziono martwą Zaledwie osiem godzin po zgłoszeniu zaginięcia, ojciec JonBenet, John, znalazł jej ciało w piwnicy rodzinnej posiadłości w Boulder w Stanie Kolorado. Dziecko zostało uderzone w głowę, a następnie uduszone. Niestety nigdy nie udało się wyjaśnić, kto jest odpowiedzialny za bestialskie morderstwo. Z powodu braku dowodów zaczęto podejrzewać o zbrodnię wszystkich członków jej rodziny, w tym dziewięcioletniego wówczas brata małej miss, Burke'a. Bezpodstawne oskarżenia Sprawa zabójstwa bardzo szybko "rozniosła się" po Stanach Zjednoczonych. Głównymi podejrzanymi stali się bowiem rodzice dziewczynki. Jej zdjęcia z kolei znajdowały się na licznych gazetach, a każde wyjście z domu jej rodziców oraz brata kończyło się publicznymi oskarżeniami. Z biegiem lat sprawa ucichła, jednak dopiero w 2008 roku całkowicie oczyszczono członków rodziny JonBenet z wszelkich zarzutów. Zostali oni też przeproszeni przez prokuraturę. "Życie w chaosie" Brat zamordowanej JonBenet zdecydował się zabrać głos w sprawie i udzielić wywiadu, który wkrótce ma w całości ujrzeć światło dzienne. Mężczyzna opowiadał, że jego dzieciństwo po śmierci siostry było bardzo trudne, a jedna z pierwszych rzeczy, którą pamięta po jej zaginięciu to przerażenie matki, która krzyczała "O mój Boże, o mój Boże". Burke powiedział też, że sprawa bardzo odbiła się na jego psychice. "Nie sposób nie zauważać kamer i wozów na własnym podwórku. Kiedy jechałem do supermarketu, to widziałem na okładkach brukowców twarz swoją i swojej siostry" - opowiadał mężczyzna. "Zdystansowałem się od mediów i starałem się żyć jako osoba niepubliczna" - opisywał tamten okres. Wyznał on też, że mimo oczyszczenia z zarzutów, wciąż czuje się oceniany przez społeczeństwo. "Niektórzy ludzie naprawdę myślą, że zrobiłem to ja i moi rodzice" - wyznał. Niestety tajemnicza sprawa śmierci małej miss może nigdy nie doczekać się rozwiązania.
misiek z nadarzyna śmierć syna